27 sierpnia 2013

3. Komplikacje

        - Chodź za mną - rozkazał mężczyzna. Zdziwiłam się jego nagłą zmianą nastroju. Jeszcze przed kilkoma minutami jego głos brzmiał miło i spokojnie, a teraz bardzo szorstko. Czyżby był bipolarnym chujem? Albo stara się mnie przestraszyć? Co ten człowiek ukrywa? Czy jest zły? Nie, ludzie nie są ani dobrzy, ani źli. W każdym z nas jest tyle samo dobra, co zła. Tylko od nas zależy, którą drogę wybierzemy. - Ruszysz w końcu dupę i pójdziesz za mną czy mam strzelić ci w ten pusty łeb? - dodał, jeszcze bardziej wytrącony z równowagi. Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewałam się tak gwałtownego wybuchu. Przecież jeszcze nic nie zrobiłam.
        - Co się tak denerwujesz? Mamy czas. Czy ty jesteś bipolarnym chujem? - zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Mężczyzna gwałtownie obrócił się w moją stronę i rzucił mi mordercze spojrzenie. Wzdrygnęłam się i cofnęłam do tyłu. Wolałam nie stać w bliskiej odległości od niego, gdyż nie byłam pewna, co zamierza dalej robić. Nie chciałam go zdenerwować. Po prostu mam problemy z trzymaniem języka za zębami.
          - Posłuchaj mnie uważnie - warknął mężczyzna, stając bardzo blisko mnie. Chciałam odsunąć się, lecz mocno chwycił mnie za szyję. - Masz po prostu zająć się tą sprawą. Nic więcej. Zdobądź te dokumenty i wracaj do Rosji, bo pobyt tutaj źle się dla ciebie skończy. I nie denerwuj mnie, bo... - mówił, coraz mocniej zacieśniając uścisk.
          Powoli zaczynało brakować mi powietrza i czułam, że moja twarz sinieje. Nie mogłam stać tam i czekać, aż skończy mówić. Śmierć człowieka następuje, kiedy przestaje pracować jego mózg. Do mojego przedostawało się za mało tlenu, a właściwie nie docierał on wcale. Z każdą sekundą traciłam świadomość, jednak zdołałam przypomnieć sobie techniki samoobrony. Pochyliłam głowę do piersi, a ręce złączyłam ze sobą na wysokości jego brzucha. Wykonując ćwierć obrotu, uderzyłam go w prawy łokieć, co poskutkowało uwolnieniem mojej szyi. Odetchnęłam cicho, jednocześnie z całej siły uderzając go w klatkę piersiową. Matt zatoczył się do tyłu, a ja miałam chwilę na zaczerpnięcie oddechu. Rudowłosy natychmiast ruszył w moim kierunku, ale kopnęłam go w krocze, przez co głośno jęknął i odsunął ode mnie. Wyprostowałam się, gotowa na kolejny atak, który jednak nie nastąpił. Smith podniósł ręce w obronnym geście, wycofując się jeszcze bardziej.
            - Dobra, Marco miał rację. Poradzisz sobie. Swoją drogą, nie pomyślałbym, że dziewczyna może mieć aż tyle siły.
              - Sprawdzałeś mnie? - warknęłam, zaciskając dłonie w pięści. - Myślałam, że mi ufają!
             - Uspokój się, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz. Musiałem mieć pewność, że nie spieprzysz i że umiesz posługiwać się bronią.
          - Bezpieczeństwo najważniejsze - mruknęłam, przewracając oczami. Ten człowiek coraz bardziej mnie irytował. - Daj mi to, co masz i zakończymy naszą znajomość. Naprawdę tracę cierpliwość.
            - Nie mam pojęcia, czemu wybrali akurat ciebie - powiedział pod nosem, jednak zdołałam to usłyszeć. Zamknęłam oczy, chcąc coś odpowiedzieć, ale mnie ubiegł. - Tutaj masz Colta, twoją podstawową broń. Trzymaj jeszcze Astrę 5000, M9, Forta 17 i HS 2000. To powinno ci wystarczyć. Jeżeli nie, dzwoń do mnie. - Wręczył mi torbę, a następnie malutką karteczkę. Przejęłam wszystko i skinęłam głową. Miałam nadzieję, że dam sobie radę z tym, co posiadam. Nie chciałam spotykać się z nim po raz kolejny.
             - Dzięki. Obyśmy się więcej nie spotkali - rzuciłam na odchodne.
          Rozejrzałam się dookoła, wypatrując czegoś dziwnego. Nie zobaczyłam nic, co wzbudziłoby moje podejrzenia. Jakaś grupa nastolatek, jakieś starsze małżeństwo, jacyś ochroniarze, jacyś faceci w czerni. Pewnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia i już po kilku minutach stałam na chodniku. Wsiadłam do taksówki, którą właśnie opuściła kobieta z małym chłopcem.
            - Na Abbey Road poproszę - odezwałam się, kiedy już wygodnie rozsiadłam się na miejscu pasażera. Taksówkarz tylko skinął głową i odpalił samochód.
              Przez szybę oglądałam mijane budynki, ulice, ludzi. Każdy z nich gdzieś się spieszył, gdzieś gnał. Prawdopodobnie wszyscy ci ludzie nie wiedzieli nawet o tym, co dzieje się w tym mieście nocą. Nie wiedzieli o tych wszystkich zabójstwach, kradzieżach, narkotykach. Nie interesowali się niewyjaśnionymi kradzieżami, zniknięciami mieszkańców, pojawianiem się dziwnych obcokrajowców. Tutaj nikt nie przyjeżdżał bez powodu. Właśnie w Londynie działo się najwięcej. To tutaj dochodziło do zaplanowanych i niezaplanowanych morderstw, porwań i szantaży. Gangsterzy z całego świata załatwiają tutaj swoje sprawy, ponieważ wiedzą, że nikt ich nie złapie. Zdążą uciec, zanim ktokolwiek zorientuje się, że coś się wydarzyło. To jedno z najbezpieczniejszych miejsc dla przestępców, a najniebezpieczniejszych dla cwaniaków. W Londynie nikt się nie ukryje. To miasto nie jest takie ogromne, na jakie wygląda. Wystarczy dobry sprzęt, dzięki któremu można namierzyć każdego.
              - Gdzie dokładnie panienkę podwieźć? - spytał kierowca, tym samym wyrywając mnie z przemyśleń.
             - Niech mnie pan wysadzi przy najbliższym parku - poprosiłam po chwili namysłu. Nie chciałam mu zdradzać, gdzie dokładnie się zatrzymuję. Nie wiedziałam, kim jest ten facet. Każdy z nas skrywa jakieś tajemnice i nigdy nie możemy mieć pewności, jeśli chodzi o ludzi.
              - W takim razie już jesteśmy na miejscu. - Wyłączył silnik i wysiadł, by wyjąć moją walizkę. Zapłaciłam za kurs i odeszłam, uprzednio słysząc ciche "udanego pobytu".
          Roześmiałam się. Ten pobyt na pewno nie będzie udany. Nie przyjechałam tu zwiedzać i spoufalać się z ludźmi. Być może będę musiała kogoś zabić, trochę po szantażować. Jednak w głębi duszy miałam nadzieję, że nie pojawią się żadne przeszkody. Wolnym krokiem szłam przed siebie, szukając miejsca, w którym nie ma ludzi. Musiałam mieć przy sobie Colta, bo nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Po kilku minutach dotarłam do mniej zaludnionej części parku, ale to nadal nie było to. W oddali zobaczyłam jakieś drzewa oraz krzewy. Natychmiast ruszyłam w tamtym kierunku, mając nadzieję, że uda mi się przedostać do środka niezauważoną. Ostatni raz rozejrzałam się dookoła, czy nikt mnie nie obserwuje, lecz wszyscy byli zajęci swoimi sprawami. Westchnęłam cicho i ciągnąc za sobą walizkę, przeszłam przez krzaki. Jęknęłam, kiedy zobaczyłam moje podrapane ręce. Rzuciłam torbę pod nogi i zaczęłam w niej grzebać. Wydostałam Colta i od razu naładowałam magazynek. Podniosłam się z ziemi, by włożyć pistolet do kabury. Wyprostowałam się gwałtownie, kiedy usłyszałam jakieś krzyki. Niemożliwe, żeby ktoś tutaj był. Jednak głosy są zbyt wyraźne, więc ktoś musi znajdować się w pobliżu. Zepchnęłam bagaże na bok i ostrożnie szłam w kierunku dźwięków. Odbezpieczyłam broń i wychyliłam się zza wielkiego dębu. Otworzyłam szerzej oczy, gdy zauważyłam kilku mężczyzn celujących w młodego chłopaka. Mógł mieć najwyżej siedemnaście lat. Jego oprawcy byli wysocy, dobrze zbudowani i pewni siebie. Musiał bardzo im podpaść, skoro chcą go zabić, nie dając szansy na wyjaśnienia.
            - Miałeś czas do dzisiaj! Nie ma pieniędzy, nie ma twojego życia! - wrzeszczał blond włosy mężczyzna. Wzdrygnęłam się, słysząc jego surowy, szorstki głos.
              - Dajcie mi jeszcze kilka dni. Potrzebuję trochę czasu - błagał nastolatek.
          - Miałeś go wystarczająco dużo - warknął brunet, jednocześnie przykładając do jego czoła pistolet. - To samo mówiłeś dwa miesiące temu. Już wystarczająco długo czekaliśmy. Najwyższy czas się pożegnać.
               Przełknęłam głośno ślinę, czekając na dalszy rozwój sytuacji. Powinnam coś zrobić, ale nie mogłam się nawet ruszyć. Ich było dwoje, a ja tylko jedna. To pewne, że nie mam z nimi najmniejszych szans. Nie powinnam w ogóle tu przychodzić i przejmować się losem innych. Mam swoje sprawy, którymi muszę się zająć. Odwróciłam się gwałtownie, nadeptując na małą gałązkę ukrytą wśród liści. Zaklęłam pod nosem, gdy usłyszałam krzyk.
                - Ktoś tam jest!
         Mocniej chwyciłam broń i puściłam się biegiem przed siebie, potykając się przy tym o wystający korzeń. Natychmiast przewróciłam się na plecy, spoglądając na zbliżających się facetów. Zamknęłam oczy, modląc się o cud. Naprawdę nie chciałam teraz umierać!
               - No, no, no - zagwizdał blondyn. - Nick, spójrz jaka dupa. Chętnie bym ją przeleciał.
               - A ja chętnie zrzygałabym się - mruknęłam pod nosem, lecz oboje mnie usłyszeli. Kurwa!
           - Jaka zadziorna - uśmiechnął się niejaki Nick. - Ciekawe, co powie, kiedy będziemy ją zabijać. - Przystawił broń do mojej klatki piersiowej. Wypuściłam głośno powietrze, nie zdając sobie sprawy, że wstrzymywałam oddech.
               - Nic nie powie, bo nie umrze - warknęłam, kopiąc go w krocze, a następnie pozbawiając go Beretta 92. Jego przyjaciel natychmiast wycelował we mnie, jednak byłam szybsza. Strzeliłam mu w prawą rękę, dzięki czemu upuścił swojego Beretta 418. Obaj mężczyźni przeklinali pod nosem i oglądali bolące części ciała, a ja zyskałam kilka sekund na ucieczkę. Zabrałam przy okazji ich pistolety i najszybciej jak potrafiłam, dotarłam do wyjścia z krzaków. Zgarnęłam swoje torby i przedostałam się do zaludnionej części parku, gdzie nie mogą mi nic zrobić.
                 Moje plany i nadzieje diabli wzięli.


od autorki: Mogę zapewnić, że w 4/5 rozdziale pojawi się Malik. Czekacie czy raczej nie? ;D

7 komentarzy:

  1. Dziewczyna ma jaja.
    Poradziła sb z 2 facetami. Umie się bronic.
    Brakuje mi Malika.
    Czekam na niego.
    Gratulacje!!!!!!!
    Udany rozdział.
    Pozdrawiam
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham dziewczyne! Umie sobie poradzić w trudnej sytuacji! Czemu tak późno Malik? :c
    Ale fajny pomysł na bloga. Oryginalnie! ^^
    Zapraszam na kolejny rozdział - http://pamietnik-umarlej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry styl pisania.
    Mam nadzieje iż zaczniesz to rozwijać, a nie pozostawisz na pastwę losu.
    Rozdział udany!
    Czekam na Malika <3
    Życzę weny i czasu!
    Pozdrawiam
    Arrira :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega ;D
    Dziewczyna pokazała co potrafi ;D
    Genialny rozdział ;D
    Pozdrawiam bella ♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. wow to opowiadanie zapowiada się genialnie !! :D czekam na kolejne rozdziały bo masz talent dziewczyno ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bd jakiś rozdział ????

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham to :3 zapraszam do mnie na ff z Lou licze na komentarz ´á jesli chcesz byc informowana zostaw namiary w zakładce informowani ! nowe-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń