23 lipca 2013

1. Misja

Olesia's  P.O.V
            
        Pewnym krokiem weszłam do magazynu, który znajdował się na obrzeżach Jarosława. Musiałam spędzić kilka godzin w samochodzie tylko po to, by na czas dojechać na spotkanie Stranger. Niektórzy z nich to moi przyjaciele, ale nienawidzę, gdy bez powodu wyciągają mnie z Moskwy. Poza współpracowaniem z nimi mam też swoje prywatne sprawy i problemy, z którymi w najbliższym czasie muszę się uporać, bo zwariuję. Odchrząknęłam głośno, by zwrócić na siebie uwagę wszystkich zebranych. Nie zamierzałam stać tam, dopóki ktoś mnie nie zauważy. Chciałam jak najszybciej wrócić do stolicy Rosji i zająć się samą sobą. Zamknąć pewną sprawę raz na zawsze i w końcu móc w pełni poświęcić się nowemu zajęciu. Nie sądziłam, że tak łatwo uda mi się przyzwyczaić do nowych osób, z których każda była inna i każda budziła we mnie strach. Zanim wstąpiłam do Stranger, nie myślałam, że oni mogą być mili, uprzejmi, przyjaźni, z poczuciem humoru. Bo kto uważa morderców, złodziei i narkomanów za ludzi zupełnie normalnych? Tylko ktoś, kto bardzo dobrze ich zna. Tylko ktoś, kto spędza z nimi czas. Tylko ktoś, kto jest taki sam jak oni.
            – Nareszcie jesteś, Olesio – odezwał się Marco - szef Stranger, mój mentor.
           Marco to dobrze zbudowany trzydziestoczteroletni mężczyzna o krótkich, jasnych włosach i piwnych oczach. Jego chłodne spojrzenie i surowy ton potrafią złamać niejednego twardziela. Często jestem świadkiem jego wybuchów agresji, gdyż zdarzają się one przeze mnie. Ze mną są największe problemy, ponieważ nie umiem jeszcze hamować się i unikać kłopotów. Zawsze muszę wpakować się w coś beznadziejnego. Zazwyczaj właśnie po to jestem ściągana do Jarosława, dlatego też za wszelką cenę próbowałam przypomnieć sobie, co złego zrobiłam w ostatnim czasie. Nic! Zupełnie nic, bo zostałam odsunięta. Nie rozumiałam tego. Opanowałam walkę wręcz, strzelanie z pistoletu, codziennie trenowałam, a i tak nie brałam udziału w misjach. Po prostu byłam im potrzebna do przechwytywania informacji w Internecie i do niczego więcej. Nienawidziłam tej bezużyteczności, bezradności i ich ignorancji.
           – Pojawiłabym się wcześniej, gdyby nie to, że powiedzieliście mi o spotkaniu jakieś pięć godzin temu. Co jest takie ważne, że w końcu postanowiliście odezwać się do mnie i nie pozwoliliście mi zająć się swoimi sprawami? – zapytałam, próbując opanować swój coraz głośniejszy ton. Nie chciałam narażać się Marco, zwłaszcza po tym wszystkim, co dla mnie zrobił.
           – Raczej szybko do tych spraw nie wrócisz, więc miejmy nadzieję, że to nic poważnego. – Spojrzałam na Josha, nie bardzo rozumiejąc, co ma na myśli. Co oni znowu planowali? Czy ja miałam brać w tym udział? Co miałam robić? 
            – A może trochę jaśniej? Bez żadnych aluzji. Naprawdę nie mam czasu na żarty – rzuciłam lekko poirytowana. Josh wyprowadzał mnie z równowagi tylko jednym zdaniem. Uważał, że skoro on jest w stanie zrozumieć swoje niezbyt udane aluzje, to innym także się to uda. Zazwyczaj było zupełnie odwrotnie.
            – Przestańcie! – krzyknął Marco. On jako jedyny umiał nas uciszyć i zawsze udawało mu się to. Nie tolerował naszych kłótni, gdyż twierdził, że jesteśmy jednością i mamy trzymać się razem. Przecież nie zmusi nas do lubienia się nawzajem. – Josh, nie wtrącaj się. Olesio, swoimi sprawami zajmiesz się kiedy indziej. Nie wzywałem cię tu bez powodu. Ufam ci i wierzę w twoje możliwości, dlatego też  właśnie ciebie wybrałem. Pojedziesz do Londynu, aby odebrać naszą paczkę od Michaela, a następnie bezpiecznie przetransportować ją do Rosji. Nikt ma cię tam nie zobaczyć. To dla nas bardzo ważne i mam nadzieję, że wykonasz to zadanie bez jakichkolwiek komplikacji.
             – Jaka paczka? Co w niej jest? Kto to Michael? Jak mam się tym zająć? – zasypałam szefa mnóstwem pytań. Musiałam wiedzieć wszystko. Przecież nie pojadę tam bez żadnej wiedzy, nie podejdę do jakiegoś mężczyzny i zapytam „Hej, ty jesteś Michael?”.
             – W paczce znajdują się tajne dokumenty. Pożądają ich wszyscy, ale tylko nam udało się je zdobyć. Michael to mój dobry przyjaciel, mój zastępca. Pojedziesz do Londynu i spotkasz się z nim w okolicy Tower Bridge. Dokładne miejsce i czas podam ci niebawem. Masz tylko odebrać tę przesyłkę i natychmiast wrócić do Moskwy. Nikt nie może się dowiedzieć, że tam jesteś. Rozumiesz?
            – Rozumiem, rozumiem. No ale dlaczego ja? Przecież jestem niedoświadczona, mogę sobie nie poradzić.
            – Wierzę, że dasz sobie radę. Nie jesteś małym dzieckiem. W razie czegoś potrafisz się obronić. Jesteś zbyt uparta, by sobie nie poradzić.
            – A co jeśli ktoś, kto nie powinien, zobaczy mnie? Co jeśli ktoś wcześniej przejmie tę paczkę? Co wtedy?
           – Wtedy zostajesz tam i robisz wszystko, żeby to odzyskać. Te dokumenty są dla nas zbyt cenne, aby tak łatwo z nich zrezygnować. Mam nadzieję, że nie wpakujesz się w nic.
           – Ale przecież…
           – Zajmiesz się tym, Olesio?
           – Tak, oczywiście. Kiedy zaczynam?

Zayn’s P.O.V
     
          – Malik, masz przechwycić te dokumenty. Rozumiemy się? Musimy je mieć. Stranger nie mogą ich zdobyć – mówił Nick.
           – Nie jestem idiotą – warknąłem. Nie trzeba mi powtarzać kilkadziesiąt razy tego samego, bo zapamiętuję już na początku. Umiem zadbać o samego siebie i sprawy Stronger. Zrobię wszystko, by zdobyć tę paczkę. – To będzie moje. Obiecuję ci. Pojadę na lotnisko i przez cały czas będę obserwował ich wysłannika. Dowiem się, kto ma dostarczyć im te dokumenty i jakoś go przekonam. Jeżeli mi się nie uda, zabiję oboje i zabiorę teczkę. Po sprawie.
           – Nie wpakuj nas w nic. Stranger pomszczą tego kogoś. Mamy inne zajęcia niż Stranger. Oni potrafią nieźle zaleźć człowiekowi za skórę.
       – Boisz się ich, Nick? – prychnąłem. – Nic nam nie zrobią. Nawet nie dowiedzą się, że to byliśmy my. Zadbam o to, naprawdę. Zaufaj mi, przyjacielu.
       – Ufam ci. To im nie ufam. Nikt ma się o niczym nie dowiedzieć. Te dokumenty są bardzo ważne. Masz robić wszystko, żeby je przechwycić.
         – Nie ma sprawy. Obiecuję ci, że będziesz miał je na swoim biurku już niedługo.   
        Nie do końca byłem pewny swoich słów, bo nie miałem pojęcia, kogo postanowili wysłać. Jedno musiałem przyznać - Stranger potrafią być niebezpieczni, jeżeli chcą. Ta teczka jest zbyt cenna, żeby wysyłali kogoś, kto nie zna się na niczym. Muszę być bardo ostrożny, aby nie wpaść już na samym początku. Wykonam to zadanie, tego jestem pewien. Jednak najpierw muszę obmyślić plan.
          – Na razie, stary. Wymyśl coś – pożegnał mnie Nick.


od autorki: Na prolog za długie, więc uznałam to za jedynkę. Mam nadzieję, że zaciekawiła Was ta historia. Jeżeli chcecie być informowani, zostawcie namiar na siebie w odpowiedniej zakładce. Czytajcie, komentujcie, polecajcie. Muszę się jakoś wybić ;D

5 komentarzy:

  1. Hoł Hoł Hoł? Świetne. Właśnie zastanawiałam się czemu ta jedynka taka krótka... Ale nie o długość lecz o sens chodzi. Moje zdanie będzie to cudowna opowieść <3 Sam fakt, że jest o tajnych stowarzyszeniach? zabijających się wywarł na mnie wrażenie. No w końcu kto jak kto, ale ja kocham takie książki i filmy ;D Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej ;D
    Mój blog (na razie nie ma tam żadnej treści ale pracuje już nad prologiem ;D)
    true-love-in-hogwarts.blogspot.com
    PS Mam nadzieje, że cie to nie zrazi. Nie jest to część dalsza Harr'ego Potter'a tylko zupełnie inna historia w pewnym sensie przypominająca powieść Rowling <3
    Pozdrawiam
    -Gin ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty blog czekam na nastepny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ;-) kiedy następny ??;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze w tym tygodniu, jeżeli znajdę czas, by go dokończyć. ;)

      Usuń
  4. Okeyyy...zabrałam się za czytanie w końcu!
    I jestem happy, że to zrobiłam ! hah ;D
    Zapowiada się ciekawie... ^^
    Wiem, że to nie będzie zwykłe opowiadanie...
    Ono będzie NIEZWYKŁE! <3
    Podoba mi się, jak najbardziej podoba ;)
    Idę dalej czytać :D
    Patty xx

    OdpowiedzUsuń